Jak wyegzekwować pożądane zachowanie u dziecka?
Część III
„Nie chcę iść do szkoły!”
Ośmioletni chłopiec nie chciał chodzić do szkoły. Za każdym razem powtarzał, że się boi, że jej nie lubi. Dziecko chodziło ospale, zapominało zeszyty, ubranie na w-f. Rodzice zaniepokojeni tą sytuacją zaczęli martwić się o syna. Zapytany czy dzieje mu się w szkole krzywda, chłopczyk odpowiedział, że nie. Opiekunowie zdecydowali się na rozmowę z psychologiem. Po dwóch rozmowach z naszym specjalistą uzgodnili najlepsze rozwiązanie dla chłopca i jego rodziny. A następnie wdrożyli rozwiązanie.
Co było przyczyną takiego zachowania chłopca? Po rozmowie z dzieckiem okazało się, że pragnie on atencji i chce zwyczajnie więcej czasu spędzać ze swoimi rodzicami, których widuje rano przed pójściem do szkoły. A ponieważ tęskni chce ten moment wydłużyć, gdy dochodzi do rozstania płacze, bo zaczyna czuć lęk.
Po rozmowie z rodzicami, okazało się, że rodzice boją się o swoje dziecko, ale również wyszło na jaw, że nie potrafią z dzieckiem na ten temat rozmawiać. Kiedy chłopiec mówił, że nie chce iść do szkoły, oni odpowiadali mu „trzeba chodzić do szkoły, aby mieć wykształcenie”; „musisz iść” itd.
Sytuacja ta dla rodziców warta uwagi stała się wtedy, kiedy chłopiec ostentacyjnie nie chciał chodzić do szkoły. Za to dla ośmiolatka ten problem narastał i dopiero po pewnym czasie zaczął mówić, że boi się szkoły. Rozwiązaniem w tym przypadku było znalezienie sposobu zakomunikowania rodzicom, tego że chłopiec pragnie z nimi spędzać więcej czasu i znalezienie takiego sposobu, aby zaspokoił w tym przypadku potrzeby bliskości z rodzicami, w zakresie jaki było mu to potrzebne oraz nauczenie dziecka umiejętności szybkiego rozstawania się. Celem w tym wypadku było również to, aby rodzice potrafili wyegzekwować od dziecka to, że chodzi on do szkoły, nie raniąc przy okazji potrzeb dziecka i zaspokajając jego potrzebę bliskości.
Kiedy rodzice dowiedzieli się skąd brało się zachowanie dziecka, ich strach o dziecko zmalał oraz dotarło do nich to, że nie mają czasu na bycie z synem. Myśleli oni, że syn tego tak nie odczuwa, ponieważ „nigdy nic nie mówił”. Samo nazwanie problemu jeszcze nie zmieniło reakcji dziecka na szkołę, ale pozwoliło rodzicom uświadomić sobie w czym tkwi problem.
Wspólnie z psychologiem ustalono plan działania. Razem z rodziną zaczęto wdrażać ustalone rozwiązanie, chłopiec powiedział, że do pokonania swoich trudności potrzebuje tego, aby w weekend tata spędzał z nim czas grając w piłkę. A od mamy tego żeby mama codziennie wieczorem głaskała go przed snem i żeby przed wyjściem do szkoły mocno go uściskała. Ustalono też hasło pomocnicze, którego zadaniem było przypomnienie całej rodzinie o ich potrzebie i ustalonej umowie.
Jak widzimy, ważnym jest nie tylko zastępowanie starych sposobów komunikacji (o nich mówiliśmy w I części artykułu) na nowsze, których możemy się nauczyć (II część artykułu), ale widzimy również, że ważną częścią treningu egzekwowania zachowania u dziecka jest zrozumienie swoich potrzeb, a przede wszystkim potrzeb dziecka. A później ich zaspokajanie. Nasze dzieci naprawdę nie potrzebują od nas dużo, są bardzo wyrozumiałe, dla swoich zapracowanych rodziców. Czasem wystarczy drobny gest, nazwanie sprawy, znalezienie rozwiązania i rozmowa na zasadach partnerstwa (w sytuacjach kiedy jest to możliwe). Podstawą do budowania relacji jest zrozumienie, bliskość i miłość. Wszystko to możemy poczuć na własnej skórze stosując bardziej wymagającą metodę komunikowania i bardziej przyjemną. Warto spróbować, nawet jeżeli po drodze będziemy wracać do tego co mniej nam służy. Bądźmy dla siebie wyrozumiali i działajmy.